Już od jakiegoś czasu chciałam napisać na temat tego jak ogromny wpływ mamy na serca naszych nienawróconych dzieci i jak możemy pomóc lub przeszkodzić w dotarciu ewangelii do naszych dzieci.

Dzisiaj tylko jeden z aspektów tego tematu.

M & M to nie skrót popularnego słodziucha. To dwie (niesmaczne) postawy zaczynające się na literkę M, które mogą się pojawić na naszej ścieżce wychowawczej :)

Pierwsze M – jak Moralizowanie

Rozmawiając ze swoimi i nie swoimi dziećmi na temat Boga – zwłaszcza gdy dzieci były młodsze – złapałam się, na tym, że biblijny bohater czy bohaterka mogą stać się lekcją moralną, a nie biblijną prawdą. Jaka jest różnica? Ogromna i postaram się to wytłumaczyć.

Biblijni bohaterowie mogą stać się narzędziem edukacyjnym pt.: „jak należy się zachowywać, żeby podobać się Bogu”.

Kiedy uczymy nasze jeszcze nienawrócone dzieci, że mają być:

  • sprawiedliwe jak Noe
  • wierne jak Mojżesz
  • posłuszne jak Abraha

to dzieciaki dostają prosty przekaz:

„że jeśli będziemy żyć jak bohaterowie z Biblii, to zasłużymy sobie na Bożą miłość.”

W ten sposób u dzieci mogą pojawić się dwie postawy:

  1. Albo z dumą w sercu uwierzą, że są wystarczająco dobre i zasługują na Bożą miłość
  2. Albo zobaczą, że nigdy nie będą tacy jak biblijni bohaterowie i dojdą do wniosku, że nie warto próbować się zmieniać.

Taki sposób nauczania o bohaterach biblijnych może wywołać w sercu dziecka albo dumę albo strach.To jest moralizowanie, które przekazuje dzieciom informację, że ich relacja z Bogiem zależy od nich samych.Jeśli uda się im być wystarczająco dobrymi, grzecznymi czy miłymi, to wygrają i Bóg będzie z nich zadowolony.Jeśli im coś nie wyjdzie i będą niegrzeczni, niemili i niewystarczająco dobrzy, to przegrają, bo Bóg nie będzie z nich zadowolony.

I oczywiście to nie zwalnia nas z obowiązku wychowania naszych dzieci i nie zwracania dzieciom uwagi, gdy źle się zachowują. To my – rodzice –  jako pierwsi, przekazujemy naszym dzieciom informacje o tym, co się Bogu podoba, a co nie. Jak? Sposobów jest wiele i powinnyśmy kształtować serca dzieci już od najmłodszych lat.

  • rodzinne poznawanie Bożego Słowa – gdy dzieci są małe,
  • dbanie o dobry nawyk czytania Biblii przez dzieci – gdy już są starsze,
  • dyscyplina idącą w parze z miłością,
  • zdrowy dialog z dziećmi i budowanie wzajemnego zaufania,
  • uczenie dzieci kultury i wrażliwości na innych ludzi
  • oraz nasz rodzicielski przykład życia (zaangażowanego, a nie niedzielnego, łagodnego a nie surowego, etc. )

to tylko przykłady prowadzenia dzieci do Boga.

Problem tkwi w tym, że możemy położyć zbyt duży nacisk na egzekwowanie właściwego zachowania u naszych nienawróconych dzieci, zapominając, że w pierwszej kolejności powinnyśmy skierować ich myśli do Boga – że bez Niego, nie poradzą siebie z grzechem.

Biblia nie naucza, że dobre zachowanie jest warunkiem Bożej miłości.

Kiedy opowiadamy naszym nienawróconym dzieciom o biblijnych postaciach, czasami pokazujemy ich tylko z dobrej- bohaterskiej – strony. Pomijamy mniej chlubne fragmenty ich życiorysów, np. gdy Noe nadużył alkoholu, Mojżesz zdenerwował się i uderzył w skałę, a Abraham nie do końca mówił prawdę oddając swoją żonę faraonowi.

Pełna prawda jest jednak taka, że każdy z bohaterów biblijnych zmagał się z grzechem. Jednak każdy z nich, znał Boga i ufał Mu – czyli mówiąc językiem bardziej nam bliskim, był nowonarodzonym człowiekiem.

Drugie  M – jak Manipulowanie

Mówienie naszym niezbawionym dzieciom: 

  • „Nie mogę uwierzyć, że zrobiłaś to zaraz po niedzielnym kazaniu’
  • „Powinieneś się wstydzić tego, jak się zachowujesz”
  • „Lepiej, żebyś nie był taki jak ona”
  • „Bóg nie jest z Ciebie zadowolony jak to robisz”
  • „To sprawia, że Jezus jest smutny, kiedy tak się zachowujesz”
  • „Jeśli chcesz, aby Bóg był z ciebie zadowolony, przeczytasz Biblię, pójdziesz do kościoła i będziesz posłuszny swoim rodzicom”

Dzieci – w większości przypadków – chcą zadowolić swoich rodziców, więc będą nas słuchać i robić to co im powiemy. Po naszym upomnieniu, ich zachowanie zmieni się – na chwilę staną się miłe, dobre i pomocne. Jednak ich serca będą dalekie od jakichkolwiek trwałych (czytaj: Bożych) zmian.

Utwierdzimy ich tylko w tym, że jeśli zrobią to, o co je prosimy, to Pan Bóg będzie je kochał, a jak tego nie zrobią, to Pan Bóg ich nie kocha.

Jest to pewnego rodzaju manipulacja, bo używamy Boga do osiągnięcia efektów wychowawczych. Taka rodzicielska postawa, może przynieść efekt odwrotny od oczekiwanego. Może to wywołać u dziecka poczucie winy, wstyd lub gniew.

Takie dzieci w pewnym momencie orientują się, że nie są w stanie podołać tym wszystkim wymaganiom, więc nie zasługą na Bożą miłość. Mimo szczerych chęci poprawy swojego zachowania – aby zadowolić rodziców – widzą, że cały czas ciągnie ich do niedobrych rzeczy.

Możemy przekręcić prawdę ewangelii, kiedy sugerujemy dzieciom, że Boża miłość do człowieka zależy od ich zachowania. W ten sposób zatwardzamy dziecięce serca, które stają coraz bardziej oporne na ewangelię.

E – jak Ewangelia

Jeśli chcemy dotrzeć do serc naszych dzieci, powinnyśmy bardziej uważać na wypowiadane słowa, które wpływają na obraz Boga już młodym wieku.

Podstawową prawdą, którą należy mówić naszym dzieciom jest prawda ewangelii, do czego zachęcał Paweł w 1 Kor. 15.3-4

„Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem.”

Nauczanie skoncentrowane na Ewangelii mówi, że żadnym naszym zachowaniem nie jesteśmy w stanie zasłużyć na Bożą łaskę i przychylność. 

To Pan Bóg szuka nas, przyciąga do siebie na różne sposoby i okazuje miłość przez swojego Syna. Biblijna prawda (ewangelia) jest prosta (nawet małe dziecko to ogarnia):

Jesteśmy grzesznikami – czyli tymi, którzy łamią Boży porządek na tym świecie. Mamy DNA pierwszych ludzi, którzy sami zdecydowali jak chcą żyć – a chcieli żyć bez Boga. Karą za grzech – jak mówi Biblia – jest śmierć w sensie duchowym, czyli wieczne oddalenie od Boga. Grzech niszczy naszą relację z Bogiem i żadnymi dobrymi uczynkami, słowami, pieniędzmi czy staraniami, nie możemy zmienić naszego położenia.

Zrozumienie własnej grzeszności i swojego beznadziejnego położenia oraz pragnienie odwrócenia się od dotychczasowego sposobu życia, kieruje nasz wzrok na centrum przesłania Biblii – na dzieło krzyża, na Jezusa – Ratownika. Tam na wzgórzach Golgoty, ciągle można otrzymać miłosierdzie zamiast kary za grzech. Tam na krzyżu, Syn Boży umarł za Ciebie i mnie – wziął na siebie karę za nasze grzechy. 

Gdy szczerze, z pokorą, nasze dzieci wyznają Bogu swoje grzechy i uwierzą, że tylko ofiara Jezusa może wymazać wszystkie ich winy i przywrócić zerwaną relację z Bogiem, doświadczą Bożej łaski. Za darmo. Bez żadnego ich udziału. 

Ta sama moc, która wzbudziła z martwych Jezusa, ożywi ich umysły i da im nowe życie, nowe serce i nowe pragnienia, aby podobać się Bogu. Bedą starać się zmieniać swoje zachowanie z wdzięczności do Boga, który uratował ich od wiecznej śmierci, a nie dlatego, żeby zasłużyć sobie na Bożą miłość.

Nauczanie skoncentrowane na Ewangelii mówi, że Bóg używa słabych i złamanych ludzi. Postacie biblijne to niedoskonałe osoby w rękach doskonałego Boga. Jeśli  jesteśmy Jego nowonarodzonymi dziećmi, to nic nie może tego zmienić – żadne złe zachowanie nie wpłynie na Jego miłość do nas. 

Pamiętajmy o tym, gdy wychowujemy nasze dzieci. Częściej rozmawiajmy z nimi o Bożej łasce, miłosierdziu, sprawiedliwości, odkupieniu i po prostu o Chrystusie. A przede wszystkim dbajmy o to, abyśmy swoją postawą (czynami i słowami) zachęcały je do kochania Boga i ludzi. Jeśli jesteśmy nowonarodzonym kobietami, to nasze domy będą pełne łagodności, radości, cierpliwości czy życzliwości, ale też porządku i dyscypliny.
Naszym celem nie jest wychowanie ludzi, którzy będą tylko dobrze zachowywać się.
Celem, dla którego Bóg powierzył nam dzieci, jest dbanie o ich miękkie i otwarte na ewangelię serca. Resztę zrobi Pan Bóg.