Podstawowe przesłanie ewangelii, czyli to że jestem grzesznikiem, a Bóg – Jezus Chrystus umarł za mnie, aby przywrócić moją relację z Bogiem Ojcem, zrozumiałam po pierwszym przeczytaniu czterech ewangelii. To był piękny czas zmian w moim życiu i nikt mnie nie zmuszał do tych zmian. Chciałam zmieniać swoje życie, bo zrozumiałam jaki jest cel życia człowieka. Jezus stał się moim Zbawicielem, wyzwolił mnie z poczucia winy i wymazał wszystkie moje grzechy. Jedyny Syn Boży musiał oddać swoje życie, abym ja mogła żyć i to nie tylko tu na ziemi, ale również wtedy, gdy odejdę z tego świata.
O Mniemrvnkjndckjasv2021-11-09T11:45:29+01:00
Wyszłam za mąż za chłopca, który podarował mi na studiach Biblię. Na świat przychodziły dzieci i jak to zwykle bywa, staraliśmy się zapewnić im to co najlepsze. Zaczęliśmy budować tzw. „gniazdo” i nie byłoby w tym nic złego, tyle, że robiliśmy to na własnych zasadach i warunkach.
W tamtym czasie nasze życie było dalekie od świętego, za to bardzo bliskie świetnego (w popularnym tego słowa znaczeniu). W ciągu kilku lat nasze „gniazdo” było już dość wygodne. Od pokoju u teściów do mieszkania w domu, od biletu autobusowego do luksusowych aut, od wakacji na kwaterach do 5 gwiazdkowych zagranicznych hoteli, od zwykłej pracy zawodowej do coraz bardziej poważnych zleceń.
Nasza codzienność była pełna wszystkiego, tylko nie Boga.
Tradycyjnie przyjęło się, że chrześcijańska rodzina nie powinna oglądać za dużo TV, więc nie mieliśmy telewizora, ale obejrzeliśmy wszystkie ówczesne hity na komputerze. Na wakacje zabieraliśmy Biblię, ale rzadko ją wyjmowaliśmy z walizki. Nie czytaliśmy wspólnie Biblii a nasze modlitwy w pewnym momencie ograniczyły się do „dziękuję, proszę, dobranoc.” Dwa razy w tygodniu spotykaliśmy się z innymi wierzącymi z chrześcijańskiej wspólnoty. Jednak resztę czasu spędzaliśmy jak ludzie żyjący bez Boga.
14 lat po ślubie, zmęczyłam się takim podwójnym życiem.
Pewnego dnia, Pan Bóg ustąpił miejsca i pozwolił nam robić to do czego nas tak naprawdę ciągnęło. To był dramatyczny okres w naszym małżeństwie i rodzinie. Każda sfera naszego życia – domowa, emocjonalna, duchowa, intymna, materialna – została nam pokazana taką jaką jest. A wszystko było ruiną. Przez nasz dom i życie przetoczyli się różni dziwni ludzie, miały miejsce trudne wydarzenia, które dzisiaj wydają nam się nie realne, ale które Bóg dopuścił w tamtym czasie, abyśmy zrozumieli, że zawaliliśmy na całej linii. Jednak zanim to do nas dotarło urządziliśmy sobie przysłowie „piekło na ziemi”. W ciągu 2 miesięcy zniszczyliśmy wiele rzeczy w tym i nasze zdrowie – czego skutki będziemy odczuwać do końca życia.
Pan Bóg jednak nie pozwolił, abyśmy poszli o krok za daleko. Wbrew wszelkim ludzkim opiniom, że nasze małżeństwo jest już nie do uratowania, Pan Bóg posklejał je w sposób jaki tylko On potrafi to robić. Wzmocnił nas swoim Słowem, dał nowy początek całej naszej rodzinie i obiecał, że jeśli Mu zaufamy i pójdziemy ZA NIM, to nie zawiedziemy się.
Tak jest do dzisiaj.
W ciągu ostatnich lat, poznałam wielu ludzi, którzy przekonali się o tym, że Bóg żyje i cały czas działa. Ty również możesz tego doświadczyć.
~ DM