Gdy w wieku 19 lat, dotarło do mnie przesłanie ewangelii, to oprócz zachwytu nad Bożym Słowem, pochłaniałam książki biograficzne o misjonarzach. Byłam głęboko poruszona prawdziwymi historiami ludzi, którzy mieli życie tak odmienne od mojego. Kilka razy przeczytałam historię młodego 19 – letniego chłopaka Bruce’a Olsona („Brushko”), który porzucił swoje zwykłe życie i znalazł się w amazońskiej dżungli, aby opowiedzieć ludziom tam żyjącym o Jedynym Prawdziwym Bogu. Mogłabym wymienić wielu bohaterów wiary, których życiorysy nadal są dla mnie bardzo ważne.
Poznając ich historie, tak naprawdę poznawałam Boga. Moi bracia i siostry w Chrystusie, doświadczali niewiarygodnych przeciwności i cierpień, przez które prowadził ich mój Jezus. Pamietam nawet, jak rok po ślubie – pod wpływem tych lektur- poprosiłam mojego młodego męża, abyśmy porzucili wszystko i pojechali na misję do Afryki :)
Dzisiaj podczas niedzielnego spotkania Kościoła, usłyszałam wiadomość, że pewien brat w Chrystusie, wykształcony profesor, który od wielu lat z zaangażowaniem prowadzi duży zbór, właśnie otrzymał możliwość wyjazdu do pracy do Korei Północnej i będzie szukał sposobów, aby opowiadać ludziom o ratunku w Jezusie. Korea Północna to kraj, który znajduje się na pierwszym miejscu listy prześladowanych chrześcijan na świecie. Samo wypowiedzenie słowa Jezus w miejscu publicznym jest zabronione i surowo karane. Czy ten odważny brat o tym wie? Czy on naprawdę zdaje sobie sprawę, że może zginąć za mówienie ludziom o Jezusie?
Poruszyła mnie ta informacja i przyniosła pewną refleksję, którą dzielę się z wami.
Często czytam blogi, książki lub artykuły o naszej tożsamości, naszym powołaniu, celu. O tym jak Bóg nas widzi i kocha.
Wiem, że to wszystko jest nam potrzebne. Ale, może czasami jest w tym wszystkim ZA DUŻO NAS. Za bardzo skupiamy się na sobie, swoich potrzebach, celach czy marzeniach.
Przypomniałam sobie, historię człowieka, dla którego celem życiowym było opowiadanie Prawdy o Mesjaszu. Watchman Nee urodził się w 1903 r. w Chinach. W 1952 r. za swoją chrześcijańską działaności został zamknięty w komunistycznym obozie pracy.
W.Nee spędził w więzieniu dwadzieścia lat. Jego ukochana żona była jedyną, która mogła go odwiedzić w tych latach i zmarła na rok przed jego śmiercią.
Dwadzieścia lat w obozie pracy. Można pomyśleć, że zmarnował życie. Tylko za to, że był naśladowcą Jezusa Chrystusa.
Kiedy zmarł, nie było żadnego ogłoszenia a rodzina nawet nie otrzymała zawiadomienia o jego śmierci.
Bez pogrzebu.
Bez pochwały.
Bez uroczystego pożegnania.
Jego ciało zostało skremowane w więzieniu, zanim dwóch jego krewnym dotarło do więzienia.
Wnuczka Nee tak wspomina chwile po śmierci swojego dziadka:
„W czerwcu 1972 roku otrzymaliśmy zawiadomienie, że mój dziadek zmarł. W pośpiechu poszliśmy do obozu, ale kiedy tam dotarliśmy, dowiedzieliśmy się, że został już skremowany. Widzieliśmy tylko jego prochy. . . . Przed wyjazdem zostawił pod poduszką kartkę papieru, na której było napisanych kilka słów. Chciał zaświadczyć o prawdzie, którą miał do śmierci, o swoim życiowym doświadczeniu. Ta prawda jest taka – „Chrystus jest Synem Bożym, który umarł, aby odkupić grzeszników i zmartwychwstał po trzech dniach. To największa prawda we wszechświecie. Umieram z powodu mojej wiary w Chrystusa. Watchman Nee.”
Kiedy oficer obozu pokazał nam tą kartkę, modliłam się, aby Pan pozwolił mi szybko zapamiętać te słowa. . . . Mój dziadek zmarł. Był wierny aż do śmierci. Z poplamioną krwią koroną poszedł na spotkanie ze swoim Panem. Chociaż Nee nie dożył swojego ostatniego życzenia, aby wyjść żywy i dołączyć do swojej żony, Bóg przygotował coś jeszcze lepszego – oboje spotkali się przed swoim Panem.”
Bo tu – w ziemskim życiu – nie chodzi wyłącznie o nas.
Jakże wspaniale byłoby nigdy nie wątpić w miłość Jezusa bez względu na koszty. Myślę, ze brat, który wybiera się do Korei Północnej tak właśnie myśli i tak żyje.
Nie sądzę, że kiedykolwiek w pełni zrozumiemy wpływ ziemskiego życia W.Nee.
Chociaż nie zgadzam się ze wszystkim, czego nauczał, wiem, że dzisiaj, jego życie i wyznanie zapisane na chwilę przed śmiercią, ma wpływ na moje życie – czasami za bardzo skupione na sobie samej.
Życie W.Nee przypomina mi wołanie apostoła Pawła: „Postanowiłem bowiem nie znać wśród was niczego innego, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego.” 1 Kor.2:2
Tylko ON jest GODNY wszelkiej naszej czci i chwały. Tylko ON powinien być podstawą wszystkich naszych decyzji i wyborów.
Jeśli myślisz podobnie, zawołaj razem z Psalmistą:
Nie nam, Panie, nie nam, ale Twojemu imieniu daj chwałę za twoje miłosierdzie i prawdę” Psalm 115:1